dzisiaj krótko, przed odebraniem syna z przedszkola.
Mam dla Was ciekawą informację o śniadaniu z Manufakturą i stowarzyszeniem Polka Potrafi.
Klikajcie śmiało link, czytajcie tekst, idźcie na śniadanie z Martą i dajcie znać, jak było.
Pozdrawiam i wracam wkrótce z dwoma małymi pudełeczkami, w których kryje się wiele dobrej zabawy. Do przeczytania, Sylwia:-)
piątek, 30 stycznia 2015
wtorek, 20 stycznia 2015
Zachęcam. Puść, w rytm muzycznej inspiracji.
Kiedy już usiądę do biurka, to odrywam się dopiero wtedy, kiedy mam biec po dziecko do przedszkola, a więc, jak tu pisać, jak być na blogu? Znalazłam oczywiście usprawiedliwienie, a raczej cały worek rozgrzeszających myśli, pewnie część z nich znacie z własnego doświadczenia:
-nie mam czasu,
-etap aleLARMO już za mną,
-jak tu pisać, kiedy nie mam czasu na spokojną kawę, kino,
-nie chcę pisać w biegu.
Zatrzymały mnie słowa, które usłyszałam od Anny: nie masz czasu, czy nie chcesz go mieć? Oczywiście siłą rozpędu, niczym mucha, która wpada w sieć, jeszcze przez moment szamotałam się w wymówkach, ale pod koniec spotkania zrozumiałam, że nie czas, ale motywacja i kurczowe trzymanie, blokuje systematyczne wpisy.
Opuściłam kierat domowych obowiązków. Uwolniłam się od myśli, że muszę i powinnam. Oddałam odpowiedzialność mężowi, i żeby było jasne, sama zawłaszczyłam większość -po to, żeby mieć kontrolę nad wszystkim, żeby czuć, że ogarniam, panuję, żeby wiedzieć, że wszystko idzie po mojej myśli. Spróbujcie coś puścić! Zachęcam.
Od ponad roku ćwiczę umiejętność puszczania i ciągle mam wrażenie, że nie odeszłam od linii startu. Tak trudno puszczać, tak wiele trzymam. A Wy, co trzymacie?
Pierwszy etap puszczania to niemal rozpacz. Nasila się wewnętrzny dialog: po co ja to robię!? Przecież jest tylko trudniej! Po co puszczam? Ja muszę pilnować, bo jak nie ja, to świat się zawali. Nic się nie zawaliło, wręcz przeciwnie. Powstało wiele pięknych rzeczy:-) W tym, napiszę nieskromnie, ja piękniejsza:-)
Jeszcze siłą rozpędu pilnuję: psa żeby nie szczekał, kiedy rozmawiam przez telefon (wiecie, że nigdy nie sprawdziłam, jak długo potrafi szczekać?), siebie (czy dzisiaj byłam znośna, czy może nie), zadań (o czym zapomniałam, co miałam zrobić), garów w zlewie (wypadałoby je umyć, bo przecież stoją już tak dwa dni), kurzy na półce z książkami (ostatni raz wycierałam je w niedzielę), bloga (ostatni raz PONAD MIESIĄC temu był wpis!). WYOBRAŻACIE SOBIE, JAKA TRAGEDIA, ponad miesiąc!!!;-)
PUSZCZAM! PUSZCZAM kolejne rzeczy:-) TYM RAZEM bloga:-) i zobaczymy, jaki będzie efekt:-)
Wydaje się, że jak puszczę, to zniknę na zawszę-prawda? Sprawdźmy, co się stanie:-)
PUSZCZAM i Was też zachęcam do puszczania. Przestańmy się kurczowo trzymać:-) Zostawiam Radość o poranku. Sylwia:-)
-nie mam czasu,
-etap aleLARMO już za mną,
-jak tu pisać, kiedy nie mam czasu na spokojną kawę, kino,
-nie chcę pisać w biegu.
Zatrzymały mnie słowa, które usłyszałam od Anny: nie masz czasu, czy nie chcesz go mieć? Oczywiście siłą rozpędu, niczym mucha, która wpada w sieć, jeszcze przez moment szamotałam się w wymówkach, ale pod koniec spotkania zrozumiałam, że nie czas, ale motywacja i kurczowe trzymanie, blokuje systematyczne wpisy.
Opuściłam kierat domowych obowiązków. Uwolniłam się od myśli, że muszę i powinnam. Oddałam odpowiedzialność mężowi, i żeby było jasne, sama zawłaszczyłam większość -po to, żeby mieć kontrolę nad wszystkim, żeby czuć, że ogarniam, panuję, żeby wiedzieć, że wszystko idzie po mojej myśli. Spróbujcie coś puścić! Zachęcam.
Od ponad roku ćwiczę umiejętność puszczania i ciągle mam wrażenie, że nie odeszłam od linii startu. Tak trudno puszczać, tak wiele trzymam. A Wy, co trzymacie?
Pierwszy etap puszczania to niemal rozpacz. Nasila się wewnętrzny dialog: po co ja to robię!? Przecież jest tylko trudniej! Po co puszczam? Ja muszę pilnować, bo jak nie ja, to świat się zawali. Nic się nie zawaliło, wręcz przeciwnie. Powstało wiele pięknych rzeczy:-) W tym, napiszę nieskromnie, ja piękniejsza:-)
Jeszcze siłą rozpędu pilnuję: psa żeby nie szczekał, kiedy rozmawiam przez telefon (wiecie, że nigdy nie sprawdziłam, jak długo potrafi szczekać?), siebie (czy dzisiaj byłam znośna, czy może nie), zadań (o czym zapomniałam, co miałam zrobić), garów w zlewie (wypadałoby je umyć, bo przecież stoją już tak dwa dni), kurzy na półce z książkami (ostatni raz wycierałam je w niedzielę), bloga (ostatni raz PONAD MIESIĄC temu był wpis!). WYOBRAŻACIE SOBIE, JAKA TRAGEDIA, ponad miesiąc!!!;-)
PUSZCZAM! PUSZCZAM kolejne rzeczy:-) TYM RAZEM bloga:-) i zobaczymy, jaki będzie efekt:-)
Wydaje się, że jak puszczę, to zniknę na zawszę-prawda? Sprawdźmy, co się stanie:-)
PUSZCZAM i Was też zachęcam do puszczania. Przestańmy się kurczowo trzymać:-) Zostawiam Radość o poranku. Sylwia:-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)