foto. Edyta Antoniewicz, www.bliskiekadry.pl |
Pamiętacie piosenkę Edyty Bartosiewicz: Sen?
Kiedy ta piosenka przyszła do mnie byłam za młoda, zbyt mało doświadczona oraz zbyt uboga w trudne momenty i uczucia żeby zrozumieć to, czego słucham... ale kiedy przyszła do mnie w wersji Marka Dyjaka przeszyła mnie. Dyjak na płycie Kobiety rozbił ją na dwie części.
Żyłam, zdobywałam, doświadczałam. Uśmiechałam się, czułam, byłam wolna. A jednak przez moją macierzyńską codzienność zaczęło się przewijać uczucie docierania do ścian i granic. Początkowe wrażenie lekkiego stukania głową w mur przeradzało się w regularne, bolesne tłuczenie. Mój sen zawstydzał mnie.
W pokoju bez ścian zasuszałam swoją odrębność, swoją wrażliwość, swoją wyjątkowość, swoją kobiecość. Nieświadomie, niepostrzeżenie, nieroztropnie stałam się szczelnie zamkniętym przetworem samej siebie. Małżeństwo, macierzyństwo, miłość. Czerpałam z nich, ale obróciłam je również przeciwko sobie.
Los dał mi szansę. Zobaczyłam wszystko. Słoik, łąkę, odstawiony przetwór z siebie. To jest bolesne, a jak wiadomo przed bólem można uciekać. Ostatecznie wzięłam go na siebie, żeby zrozumieć genezę. W końcu dotknął właśnie mnie, taką "mądrą, świadomą kobietę"(...)
Gdzie jestem teraz? Ano tutaj gdzie budzi wiatr. Słoik, niczym puszka pandory, otwarty. Uwolniłam odrębność, wrażliwość, wyjątkowość, kobiecość. Wiatr niesie strach(...) obiecałam sobie jednak, że pomimo lęku będę robić swoje. Czego i Wam życzę:)
p.s.
Płyta Marka Dyjaka Kobiety to jedna z "najbardziej moich" płyt. Przy niej czuję się wysłuchana, zrozumiana, zaopiekowana. To moja historia, moja wrażliwość, moja codzienność.
Pamiętacie, jak pisałam o perspektywie współpracy z Edytą? Za pośrednictwem jej obiektywu mogę przełożyć swoje refleksje na obrazy. Dziękuję Edyta:)
Nic tak nie motywuje, jak drugi człowiek dlatego dziękuję Wam za obecność, za pozostawione słowa, za szczerość. Dobrej nocy i pamiętajcie bądźcie sobą, a nie przetworem samej siebie;)
Wpis dedykuję pewnej Katarzynie, która pomimo strachu podszytego myślą o dobru dziecka (po czterech latach codziennej, nieustannej opieki) z pustą walizką wylatuje jutro na zasłużone, kobiece oderwanie:) Uważaj na siebie.
Tak, tak trzeba o siebie walczyć... Ładnie powiedziane, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtrzeba, bez dwóch zdań! Chociaż łudziłam się, że życie to nie walka, a raczej przygoda. Dziękuję za obecność:)
UsuńJa też staram się przemycać do życia jak najwięcej siebie, czasami z różnym skutkiem. :)
OdpowiedzUsuńnie ważny skutek, nie na ten moment. przemycaj, zabieraj, zagarniaj siebie wszędzie tam gdzie wyruszasz:)
UsuńTo my Ci dziękujemy, że jesteś! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci:):) będę... dla siebie i dla tych, którzy mnie potrzebują:) Ściskam:)
UsuńMam bardzo podobne odczucia przy tej piosence, choć na słoikowo-przetworową metaforę bym nie wpadła :)
OdpowiedzUsuńrób swoje! o :)
wolałabym być pozbawiona tej słoikowej metafory, ale tak było... właśnie tak. Do przeczytania na blogu moim lub Twoim:)
UsuńDokładnie trzeba walczyć o siebie !
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
www.kacikkuby.blogspot.com
trzeba:) ja również pozdrawiam:)
Usuńzdjęcie nie powstałoby bez Twojej inspiracji!
OdpowiedzUsuńpięknie to wszystko ujęłaś, krótko i treściwie... daje do myślenia!
współpraca w zrozumieniu wrażliwości daje niesamowite owoce. Dziękuję:):)
UsuńPoezja ... pięknie i z wrażliwością... jestem zauroczona
OdpowiedzUsuń