źródło: internet |
Moje życie jest mapą zadziwiających zbiegów okoliczności. Nie wszystkie są znośne i łatwe. Niektóre były, a może nadal są, tak gorzkie i trudne do przełknięcia, jak łyżka dziegciu, ale jest sporo wyjątkowych chwil, które podsycają iskry sensu, a ten trzyma mnie przy dobrej stronie życia i wspiera twórczą energię.
Wczoraj miałam okazję usłyszeć wyjątkową kobietę:-) Rozmawiałyśmy przez skype:-) Onieśmielona słuchałam historii pięknego człowieka, o pięknym życiu. Poznałyśmy się właśnie tutaj. Nie pamiętam, czy to ja trafiłam do Manufaktury rozwoju, czy Manufaktura trafiła do mnie:-) Moja pamięć zaciera takie ślady historii. Nie ważne:-)
Wczoraj usłyszałyśmy się po raz pierwszy i pewnie nie ostatni:-)
Ta rozmowa i Wasza obecność wzmocniła moją motywację do innej organizacji dnia. Takiej, która przewiduje kolejny post, nawet gdyby ten, miał być komunikatem z serca chaosu i biegu:-)
a więc: DZIEŃ 1, nad rozlanym czasem.
Pomimo obowiązków parzę kawę, witam znajomych i wracam do energicznych i twórczych światów, zaprzyjaźnionych matek:-)
Za kwadrans wybiegam z domu, bo środa to dzień, w którym spotykam moją cierpliwą nauczycielkę języka angielskiego:-) Później pędem wracam nad biurko, gdzie czeka parę zakolejkowanych zleceń.
Jestem w rytmie, który momentami mnie samą zaskakuje, ale jest mi z nim dobrze i nie chcę rezygnować. Zyskałam wolność i niezależność:-)
Wszystko zatrzymuje się mniej więcej po 16.00, kiedy odbieram syna z przedszkola:-) Wtedy zapadam się w bycie mamą. Uwielbiam spontaniczne chwile, kiedy wychodzimy na spacer po osiedlu i patrzymy w niebo na rozświetlone punkty, a te nie są gwiazdami, tylko gwiezdnym psem. Kupujemy mrożone pierogi, bo właśnie przyszła nam na nie ochota, albo robimy popcorn o 21.30.
Mam oczywiście na sumieniu grzeszki. Zdarza się, że ni z gruszki, ni z pietruszki wracam do notatek, draftów, pomysłów, ale głos dziecka:"mamo, przestań pracować!", przywraca zaburzony porządek:-)
Moje dni nie są ani słodkie, ani proste, ale mają to coś, czego już nie puszczę. Dopóki jestem.
z pozdrowieniami, Sylwia:-)
Dzieci odnajdują w nas idealnych kompanów byle tylko nawał pracy pozwolił nam być nimi...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, bywaj tu czesciej!
OdpowiedzUsuńw takim razie oby czas się nie rozlewał, a Twoja obecność tutaj była częsta :)
OdpowiedzUsuńbywaj częsciej :)
OdpowiedzUsuń