źródło: www.wydawnictwodwiesiostry.pl |
...nigdy nie pisałam o książce, o swoich wrażeniach z lektury, zanim nie skończyłam jej czytać. Postanowiłam jednak zrobić wyjątek.
Kiedyś o niej wspominałam. Tutaj muszę się pochwalić: mam nosa do dobrych książek. Zresztą te, ostatnimi czasy, odnajdują mnie same.
Książka jest fenomenalnie napisana, a do tego dotyka ważnych tematów, takich jak: akceptacja, miłość, odrzucenie, wstyd. To historia o codzienności chłopca, który jest inny niż reszta.
Początkowo lektura serwuje dawkę dobrego humoru. Świetnie się bawiłam czytając o normalnej matce oraz normalnym ojcu, którym rodzi się kolejne, trzecie, nienormalne dziecko. Ten brzdąc swoim przyjściem na świat burzy normalny porządek już od momentu akcji porodowej. Jego Matka urodziła dwójkę dzieci o przyzwoitej porze, czyli takiej kiedy nie trzeba budzić lekarza. Z trzecim było zupełnie inaczej. Ten rodzi się o północy, a co gorsza zmusza Matkę do krzyku. Ta tłumaczy się personelowi:
-Och przepraszam- wyjąkała, zaczerwieniona po korzonki włosów.
-Naprawdę nie ma za co, wszystko jest w zupełnym porządku-upierał się doktor(...)
Według tej bohaterki normalne Matki nie jęczą i nie krzyczą podczas porodu. Uwaga, czy są tutaj jakieś nienormalne Matki, jeżeli tak to ręka w górę:) Ja swoją trzymam wysoko!
Wracając do lektury:
W końcu rodzi dziecko, które nie podlega podstawowemu prawu, jakim jest prawo grawitacji. Dziecko unosi się w powietrze i uderza o sufit. Wyobrażacie sobie nieszczęście tej normalnej rodziny, w normalnym mieście, z normalnymi zasadami?! Zamiast zrozumienia i pomocy jest narastający wstyd, pogarda, chęć ukrycia chłopca przed światem. Pogłębiająca się frustracja.
A chłopiec -cudowny:) Zakochałam się w nim od momentu narodzin. Nie bez powodu, ale to ani miejsce, ani czas, żeby o tym pisać. Ze zrozumieniem przyjmuje stanowisko rodziców. Kocha ich. Nie wini. Nie buntuje się. Nie walczy. Jest sobą. Nie ma pretensji nawet wtedy, kiedy matka w porozumieniu z ojcem zabiera go na spacer, przecina worki z piaskiem i pozwala mu odlecieć w powietrze. Tak pozbywają się dziecka.
-Mamo!-krzyknął.-Mamo! Ratunku! Odlatuję! Kapitanie, pomocy!(...) (Kapitan to pies)
-Mamo!-zawołał ostatni raz, gdy był już na wysokości gałęzi drzew.-Pomóż mi! Przepraszam! Już nie będę się unosił! Już nie będę!
-Za późno Barnaby!-odrzekła Eleanor, machając mu na pożegnanie.-Uważaj na siebie!
przeżyłam wstrząs.
Gdyby nie to, że nie mogę się w pełni oddać lekturze (czytaj: jestem mamą, mam swoje obowiązki), książkę pochłonęłabym jednym tchem. Jest mądra, dobrze napisana i niezwykła.
Lekka, humorystyczna fabuła dotyka tematów, które omijamy, przemilczamy. Czasami mówimy o nich jednoznacznie, bez większego namysłu. Potępiamy albo popieramy, lub co gorsza mówimy, że nas to nie dotyczy bo przecież my kochamy swoje dzieci bez reszty, bez opamiętania, na śmierć i życie(...) Nie mogłam się powstrzymać, żeby Wam nie powiedzieć o moich wrażeniach.
Poruszona publikuję posta i wracam na mój fotel zapalonego czytelnika. Barnaby jest moim bohaterem (...)
Aż sobie tę książkę dodałam do listy "chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńwarto. Druga część niesamowita.
UsuńCiekawa historia Barnaby...z chęcią bym się w nią zagłębiła:)
OdpowiedzUsuńmądra, wyjątkowa, ważna książka. Koniecznie przeczytaj:)
UsuńZaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńksiazka musi byc fenomenalna. Ale znam siebie i pewnie plakalabym w scecie z odlatywaniem :( strasznie przezywam ksiazki. Jak bede miala jak to przeczytam!
OdpowiedzUsuńjest fenomenalna. Zostało mi kilka stron do końca.
UsuńWłaśnie sprawdziłam, że w arosie na promocję się załapała ta książka. Dodałam do koszyka ;)
OdpowiedzUsuńczekam na Twoje wrażenia z lektury.
UsuńZaciekawiłaś mnie! Uwielbiam czytać i postaram się o to, by książka ''wpadła'' w moje ręce!
OdpowiedzUsuńmoże jest w bibliotece? warto, naprawdę warto.
UsuńJutro się wybieram i na pewno zapytam!
Usuńpo wpisie czytałam dalej. Druga część książki to historie osób, które spotyka bohater. Ta książka jest moim numerem 1 wśród książek, które przeczytałam. Polecam Wam, jako rodzicom, a całemu światu jako lekturę obowiązkową.
OdpowiedzUsuńChyba sie skusze i przeczytam, bo dawno nie sięgałam po ksiazki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
to jest dobra książka na powrót do czytania:)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, ale chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńja będę zachęcać, bo warto:)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńPS. Ja nie krzyczałam w trakcie porodu, tylko żartowałam z zebranymi, ale u mnie była cesarka. ;)
- Pani się pochyli, znieczulenie damy. ale mooocniej.
- Brzuch mi przeszkadza.
- To nóżki szerzej, ja wiem, że tonie wypada, by obcy chłop o to prosił.
- Ja taka jestem, że i bez pana próśb dałam.
- No to musi pani brzuch wciągnąć.
jak przeczytasz, daj znać jak wrażenia z lektury:)
UsuńTwoja recenzja jest bardzo poruszająca, zapewne treść tej książki skłania do tego. Uwielbiam takie zawoalowane historie.
OdpowiedzUsuńta lektura jest wyjątkowa. Niby lekka, a dotyka ważnych i trudnych historii. Nieodzownie pojawiła się w mojej głowie myśl, że to "Mały Książę" we współczesnym wydaniu. Z pewnością jest to książka na życie.
UsuńNo normalnie łezka mi się w oku pojawiła. Dzięki za takie posty. Kupuję :) Pozdrawiam, Mama A.
OdpowiedzUsuńjeżeli porusza Cię ta recenzja, to nie rozczarujesz się książką. Jak sekciara namawiam wszystkich do lektury, szczególnie tych, którzy mają dzieci i biorą odpowiedzialność za ich los oraz sposób przeżywania doświadczeń, bycia wśród innych.
UsuńIle ja bym dała żeby mieć znów czas na czytanie książek, tak mi strasznie tego brak..
OdpowiedzUsuńi na to przyjdzie czas, póki nie możesz czytać tyle ile pragniesz, czytaj chociaż po stronie;) :):)
UsuńNajcudniejsza w tej książce jest metafora, którą każdy może sobie odczytać ją tak, jak potrzebuje... .
OdpowiedzUsuńJuż się wzruszyłam... . A i najważniejsze to dowcip i lekkość języka.
Cudnej lektury zatem!
tak: metafora, dowcip i lekkość. Skończyłam lekturę i potwierdzam: Barnaby jest moim bohaterem na życie.
UsuńPrzyznaję się, że nie przeczytałam Twojego posta, a to dlatego, że czaję się na tę książkę i nie chcę wiedzieć o niej nic ;) P.S. Skąd nazwa bloga? :)
OdpowiedzUsuńz korzeni i codzienności. LARMO po śląsku oznacza hałas. Dokładnie taki, z jakim mamy do czynienia przy żwawych dzieciach:):) czaj się na książkę, bo jest na co:)
UsuńO rany, ale mi narobiłaś ochoty na lekturę, chociaż od prawie 15miesięcy wieczorami zawsze, ale to zawsze wybieram sen, to jednak zrobię dla Barnaby wyjątek.
OdpowiedzUsuńMoże się wygłupię, ale przy 5cm rozwarcia, do których doszłam, zanim zdecydowano, że czeka nas cesarka, już miałam ochotę kogoś pogryźć, ale jeszcze nie krzyczałam. Myślę, że bliżej 10-ciu darłabym się już na całego.
czytaj Marta, czytaj bo warto... szczególnie jak ma się dzieci:)
UsuńAle mnie zachęciłaś do lektury!
OdpowiedzUsuńZ Twojego opisu widać, że porusza ważne kwestie.
najważniejsze. zachęcam:)
Usuń