sobota, 20 września 2014

muszę... bo jak nie, to się uduszę:-)

kiedyś na blogu gościła u mnie tańcząca Pani, wyjątkowa i fantastyczna. Dzisiaj Pan:-) uwielbiam nieskrępowanych tancerzy:-) tego pokochałam:-) miłego weekendu, Sylwia:-)


poniedziałek, 15 września 2014

miara sukcesu... a może szczęścia? :-)

mam wrażenie, że o sukcesie powiedziano już wszystko.

Poradniki zarówno te dotyczące życia zawodowego, jak i te dotyczące codzienności, wyeksploatowały ten temat stosunkowo intensywnie. Jeżeli dostajemy coś w temacie sukcesu i tego, jak go osiągać, to zazwyczaj jest to stary, ale odgrzany na nowo kotlet.

Mimo wszystko temat jest ważny i pilny.

Większość z nas nosi w sobie prywatne miary sukcesu. O jednych mówimy śmiało, o innych wolimy milczeć.

Po przekroczeniu magicznej trzydziestki, mój świat, który do tej pory przypominał obraz z kalejdoskopu, ponieważ rozpadał się parokrotnie i składał na nowo; w końcu nabiera kształtu, o którym można mówić takimi przymiotnikami jak: dojrzały, mój, pewny, wymarzony.

Czasami było wesoło i wspaniale, czasami boleśnie i nie do zniesienia. Potrafiłam tonąć we własnej radości, albo wręcz przeciwnie zadręczać się wydarzeniami, które należało puścić, jak mały drewniany patyczek z wysokiego mostu.

Dojrzałam do własnej definicji sukcesu:-) dla mnie sukces jest sumą przeżytych porażek, które dotykają człowieka w najmniej spodziewanym momencie i wydaniu, ale mimo tego  nie zatrzymują go w miejscu. Ludzie sukcesu, to ludzie, którzy się nie poddają. Bez względu na czas i okoliczności nie zapominają o swoich marzeniach i pragnieniach. Mają świadomość rzeczy, które są niemożliwe, ale i tak, szukają własnej drogi i dążą do celu:-)

W końcu dzieje się to, na co długo czekałam:-) Rozpoczynam pracę na własny rachunek. Jestem sobie sterem i okrętem. Na pokład zabieram dwie rzeczy: ukochane pisanie i szkolenia dla kobiet takich jak ja i Ty:-)

Wyszłam na drogę do radości, uśmiechu, energii. To wyjątkowe przeżycia i czas. Wiele wysiłku, niepewności, ale również wiele wyjątkowych doświadczeń i przeżyć. Do przeczytania z mojej drogi, pozdrawiam. Sylwia.

środa, 3 września 2014

Skrzydlaci są wśród nas

między kawą, a pracą wpis o Skrzydlatych Aniołach, tych którzy są wśród nas. Nie w obłokach, nie za górami za lasami, ani nie w książkach dla najmłodszych, lecz właśnie wśród nas.

Skrzydlate działają wtedy, kiedy wszystko inne zastyga jak magma, szczególnie myśli i mimika skoncentrowana wokół okolic ust:-) Kiedy wiele zawodzi:-)

Skrzydlate widzą więcej i czują więcej, a może po prostu chcą wiedzieć i widzieć więcej(?) Są czujne, puszyste i gotowe żeby rozwinąć przestronne skrzydła na czas, kiedy jest to potrzebne. Są też Skrzydlate, które potrafią popchnąć w przepaść, ale nie po to, żebyśmy się potłukli, tylko po to, żebyśmy się w końcu odbili od dna.

najbliższego Skrzydlatego pożegnałam dwa lata temu. Brakuje mi jego głosu, ciepła dłoni i siły uścisku. Na szczęście ten typ Skrzydlatych jest nieśmiertelny! Zostawia po sobie wrażliwość, muzykę i wiele śladów, które nie giną, jak ciało. Zostają na resztę życia.

Skrzydlaci przychodzą i odchodzą.

uwielbiam Skrzydlatych, którzy iskrzą inteligencją i uśmiechem:-). Zostawiam Was ze Skrzydlatym, który jest wspaniałym towarzystwem na każdy czas pogody i niepogody:-) i jest taki energetyzujący, bo prawdziwy i pomarańczowy:-) zarezerwuj sobie godzinę, bo warto:-) Sylwia.


poniedziałek, 1 września 2014

nie boję się bać!

źródło: Archiwum GO
pierwszy dzwonek już wybrzmiał, pierwszy dzień szkoły za nami... więc wracam i siadam do ławki skrzętnie zorganizowanej na pograniczu moich potrzeb i pasji oraz sprzyjających zbiegów okoliczności.

Zmieniło się wszystko. Mój rytm codzienności, organizacja dnia, myśli. Wyzwania, jakie przed sobą stawiam; sposób komunikacji z otoczeniem, a od wczoraj nawet moja dieta. Tak:-) W końcu udałam się do dietetyka, wyznałam wszystkie grzechy główne i ze spokojem żołądka i sumienia mogę powiedzieć: jestem na diecie!:-) Tak-żyję, tak-nie jestem głodna, tak-brakuje mi starych nawyków!:-)

Wszystko w moim życiu powywracałam, tak żeby z jednej strony skupić się na ukochanym pisaniu, a z drugiej na motywowaniu do działań i zbierania doświadczeń:-) Wymyśliłam sobie, że po latach tułaczki, przyszedł czas na to, żeby odrzucić zawodowe protezy i w końcu wykorzystać nogi, na których wsparty jest cały mój świat:-)

Z dużą otwartością zdobywam doświadczenie, próbuję wszystkiego co służy mojemu rozwojowi, nie boję się bać! a kiedy już patrzę strachowi w oczy, to nie zamykam własnych oczu!!!:-) I tak sobie wzrastam powolutku, bez szumu i zbędnego pośpiechu:-)

Na blogu z pewnością będę dotykać tematu przedsiębiorczości. Tego, jak zorganizować swoje myśli, żeby sprzyjały nam i naszym celom. Będę pokazywać ludzi, za którymi warto podążać. Będę przede wszystkim mówić o tym, co dzieje się u mnie. A dzieje się! oj dzieje:-) Cieszę się przede wszystkim z tego, że wracam tutaj. Cieszę się, że ktoś na mnie czeka. Obiecuję sobie, podobnie jak w diecie, systematyczność. Chcę być wśród Was:-)

nie spodziewałam się, że po tak długiej nieobecności przywita mnie Wasza dobra energia:-)

Sylwia ma kota, czy może zaostrzony apetyt na życie:-)!? Nie ważne. Witaj szkoło dobrych doświadczeń!