środa, 25 czerwca 2014

fala krytyki. smutny autobus.

Nie śledzę na bieżąco trendów internetowych czy tematów, które zawłaszczają naszą prywatną przestrzeń, ale są takie, które narzucają się same.

Numerem jeden jest z pewnością znana Wam afera taśmowa. Czy jest wśród nas Mama, która nie wie o co chodzi? Nie chcę zajmować stanowiska w tym temacie. Powiem tylko: niech się wylewa, niech płynie i niech się to stanie jak najszybciej, bo jestem zmęczona polityką w polskim wydaniu.

Numerem dwa jest film o smutnym autobusie. Po obejrzeniu załamałam ręce. Idea szczytna, ważna i potrzebna, ale animacja zakrawa o skandal. W tym filmie nie autobus jest smutny, ale obraz rzeczywistości zbudowany na potrzeby kampanii. Kopnij słabszego, brzydszego. Obśmiej go, odrzuć, spraw, że będzie myślał o tym, żeby się powiesić. I koniec, który budzi niesmak. Bezlitosna kobieta, która uruchamia zatrzymaną przez motylka taśmę śmierci. Trach i już! Brudny, smutny autobus jest masą złomu.

Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że to przecież tylko niesprawny autobus. Nie w tej animacji, która oderwała się od idei, przesłania i sloganu.

O filmie zrobiło się głośno. Z pewnością o to chodziło. Gratuluję agencji K-2, efekt osiągnięty... i nieważne, jaki obraz dzieci, matek i społeczeństwa wyłania się z tych dwóch minut. Machnijmy na to ręką.

Nie.
Nie tym razem!

Nie jesteśmy szarą masą bez prawa głosu, nawet jeżeli nasz głos jest słaby, ledwo słyszany, niech wybrzmi.

LIST DO MINISTERSTWA SPRAW WEWNĘTRZNYCH

Szanowni Państwo,

po obejrzeniu filmu: smutny autobus, który miał promować idee bezpiecznego autobusu załamałam ręce.

Pomysł szczytny, ważny i potrzebny, ale animacja zakrawa o skandal. W filmie sygnowanym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie autobus jest smutny, ale obraz rzeczywistości zbudowany na potrzeby kampanii. Kopnij słabszego, brzydszego. Obśmiej go, odrzuć, spraw, że będzie myślał o tym, żeby się powiesić. I koniec, który budzi duży niesmak. Bezlitosna kobieta, która uruchamia zatrzymaną przez motylka taśmę śmierci. Za jej sprawą brudny, smutny autobus jest masą złomu.

Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że to przecież tylko niesprawny autobus. Nie w tej animacji. Oderwała się ona od idei, przesłania i sloganu.

Ta animacja obraża wrażliwość matki oraz system wartości, w którym wychowuję swoje dziecko. Jestem porażona strategią promowania idei: bezpieczny autobus. Według mojej oceny jest ona oparta na szokowaniu i propagowaniu obrazoburczych zachowań. Jeżeli to jest jedyny sposób informowania społeczeństwa o ważnych sprawach, to załamuję ręce podwójnie.


                  Sylwia

wtorek, 17 czerwca 2014

nie dojrzeję. nie chcę dojrzeć. dziecko w nas.

macie tak? Spotykacie zupełnie obcą osobę, a ona dotyka najczulszych strun Waszej osobowości, Waszego świata? Dotyka ich, a one drgają, dygoczą, nie dają o sobie zapomnieć(...)?

Kiedy patrzę na moją metrykę i biegające wokół mnie dziecko, które wspiera się na moim ramieniu, momentami nie dowierzam. Nie dowierzam, że ja, to ja. Dorosła kobieta z kilkuletnim dzieckiem. Teraz, to ja jestem wsparciem, opoką, wyrocznią. Moje nogi są trochę dłuższe, umysł wyedukowany, ciało trzyma się kości... ale kiedy zaglądam w głąb siebie, to widzę małą Sylwię. Z marzeniem, uśmiechem, pogodą ducha, dziecięcą beztroską. Lubię ją. Jest moim wsparciem w chwilach, kiedy świat nieoczekiwanie zapada się do środka(...)

Nie chcę dojrzeć. Nie spieszy mi się do tego. Dziecko daje ogromną siłę, to nasze, jak i to w nas.


foto. Alain Laboile

Zanim Alain Laboile wziął aparat do ręki rzeźbił. Wyjątkowa wrażliwość, wyjątkowy człowiek, wyjątkowe fotografie.

piątek, 13 czerwca 2014

walizka, wyjazd i powrót

Po czasie stresu, frustracji i niepewności spakowaliśmy zupełnie nieoczekiwanie walizkę i wyjechaliśmy z miasta do ludzi, przygód, nieustających rozmów, swobody, uśmiechu i wolności. Przed spakowaniem walizki miałam moment zawahania, czy aby na pewno powinnam???

Od pewnego czasu pracuję pod okiem fachowego zespołu nad tym, aby moje marzenia stały się rzeczywistością. Jestem uczestniczką programu, o którym więcej możecie przeczytać tutaj: http://entrepreneurimpet.com/. Dostaję fachowe, wartościowe wsparcie bez którego być może nie odważyłabym się na marzenia:) Poznaję ciekawe narzędzia, które stają się siłą napędową, paliwem, drogowskazem na czas perturbacji i zniżek formy:) Uczę się pracować konkretnie i przemyślanie. Uczę się planować. Szczególnie w okresach, kiedy czasu jak na lekarstwo, a należy nim obdzielić dziecko, siebie, codzienne obowiązki i wyznaczone zadania:):)

Współpracuję z dwójką wyjątkowych Panów, którym zawdzięczam skrzydła, jakimi mnie systematycznie obdzielają:):) Kiedy mój wysoki lot obniża się i słabnie, dostaję wskazówkę, myśl, inspirację i na nowo wzbijam się żeby lecieć dalej:) Bezcenne. Chłopaki, jeżeli to czytacie, TO DZIĘKUJĘ WAM:):)! (jeden z nich czasami tutaj zagląda i nawet pochwala treści ;) ).

Teraz wracam do codziennego rytmu, dopóki ten się nie zaburzy;)

Ostatnio odbyłam bardzo inspirującą rozmowę z Evą Susso. Dzielę się nią z Wami. Szczególnie z tymi, które myślą o pisaniu książek. Uważam, że warto posłuchać tego, co mówi Ewa:) Wspaniała kobieta, ciekawa osobowość, cudowne książki, niezapomniane spotkanie:)

Życzę Wam dobrego dnia, pomimo tego, że dzisiaj 13-ty;) Nie, nie jestem przesądna. Nie przejmują mnie ani daty, ani czarne koty. Czasami, z przyzwyczajenia szukam guzika na widok kominiarza;)

http://ryms.pl/artykul_szczegoly/167/index.html

wtorek, 3 czerwca 2014

Wylogowana przez okoliczności. Wielka wyrwa i powrót z Muzą:)

Potrzebuję magicznej różdżki lub cudu, który odczaruje naszą rzeczywistość zdominowaną przez nieoczekiwane, nagłe choroby. Tym razem było bardzo dramatycznie, ale wszystko skończyło się dobrze. Jesteśmy nadal w domu. Jako matka przeżyłam najdłuższe i najokropniejsze 10 minut w swoim życiu patrząc na własne dziecko, które się dusi (zapalenie krtani). Z jednej strony z nadzieją, że za chwilę na pewno będzie lepiej, z drugiej strony z myślą, a co jeśli nie? Trafiliśmy na wspaniały, przygotowany i świetnie zorganizowany zespół pogotowia, a w szpitalu na cudowną Panią doktor. Jeżeli, któraś z Was nie wie, jak zachować się przy zapaleniu krtani, czym jest, jak się objawia u dzieci i co należy zrobić polecam zgłębienie wiedzy. Przypadek sprawił, że wcześniejsze zapalnie krtani obeszło się z nami łaskawie i pediatra przygotowała mnie na zdecydowanie gorszy scenariusz, ten nieoczekiwanie przyszedł po 5 miesiącach.

Wyrwa, która powstała na blogu pokazuje, jak mało czasu mam dla siebie, dla rzeczy które lubię, cenię. Mój powrót obrazuje drogę, którą podążam. Uczę się zarządzać czasem w sytuacjach, które nie mają nic wspólnego z komfortem i wolnością. Efekty pracy nad organizacją czasu powoli się pojawia. To tyle, nie będę się rozwodzić.

Żeby umilić sobie i Wam mój powrót sięgam do nowości wydawniczych, jakie w ostatnim czasie pojawiły się w Muzie. Na mojej półce uzbierał się stosik, drobnych interesujących propozycji. Zacznę od fantastycznej serii CO BY BYŁO GDYBY, której autorem jest Przemek Wechterowicz.

No zakochałam się w tych książkach od pierwszego wejrzenia! Nie ukrywam, że teksty Przemka darzę wielką sympatią. Podobają mi się, imponują lekkością oraz swobodą. Jego pomysł na kontakt z dziećmi, na niebanalne spotkanie z życiem i wyobraźnią zawsze mnie ujmują.
CO BY BYŁO GDYBY to rozpusta dla wyobraźni. To ciosy zadawane rzeczywistości. To wolność, radość i nieustanny uśmiech.

Jeżeli zastanawiacie się co by było gdyby: Pawiany tańczyły w balecie? Kury rozmawiały z lisami?Wrony latały do tyłu? Aligatory umiały lepić pierogi? to sięgajcie po książki Przemka. Aktualnie, na oficjalnej stronie Muzy znajdują się w promocji minus 50%.

Ja celebruję każdą chwilę spędzoną nad tymi książkami z dzieckiem. Pozwalamy sobie na wszystko. Każdy chwyt, każde skojarzenie, każda myśl, jest dozwolona. To cudowne zaproszenie Przemka Wechterowicza i Doroty Wątkowskiej do gdybania, bardzo mi się podoba.

Kolejna seria, która trafiła w gusta mojego syna to POCZYTAJKI. Ta propozycja to zbiór krótkich tekstów, historii, rymowanek zilustrowanych przez Kasię Nowowiejską. Mojego syna pochłonęły POCZYTAJKI kierowane do trzylatka, właściwie wchłonął go świat ilustracji.

Szczególnie mocno upodobał sobie te, dołączone do Koparki Jarka, na tyle mocno, że koparki śniły mu się po nocach. Kasia zilustrowała je wspaniale. Ten sam kształt: podstawa, kabina i łycha, w różnych kolorach. Jedna, obok drugiej, dwa rzędy. Uruchomiają wyobraźnię i pragnienia trzylatka zafascynowanego światem ciężkich, roboczych maszyn.

Pewnie większość z Was wie o czym mówię. Etap fascynacji światem ciężkiego sprzętu przychodzi naturalnie. Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale rodzi się w chłopcu wrażliwość na to, co i z czyją pomocą dzieje się na placu budowy:)

To tyle, jeżeli chodzi o nasz powrót.

Teraz spieszę nadążyć za Wami. Za tym co działo się u Was. Z dużą przyjemnością zorganizuję sobie wędrówkę po ulubionych blogach:)

Z pozdrowieniami po długiej nieobecności, Sylwia.