piątek, 29 listopada 2013

duszę się. dajcie mi trochę przestrzeni

Pamiętam dokładnie uczucie pętli zaciskającej się wokół mojej szyi. W pięknym świecie, naprawdę pięknym świecie matki i dziecka (nie ma tu cienia ironii) stopniowo zaczęłam się dusić.

Urządzałam sobie różne odskocznie i ucieczki od monotonii oraz powtarzalności dni. Z dzieckiem i bez dziecka. Zakupy, spotkania, kursy, bieganie i taniec. Jednak wszystko to dotykało wierzchniej warstwy tafli, która skuła moją rzeczywistość.

Przyszedł moment, w którym zaczęłam protestować i stawiać opór. Więcej w tym wszystkim było złości niż konstruktywnych rozwiązań. Odpowiedzialność za moje samopoczucie zaczęłam delegować do męża i na tamten moment byłam autentycznie przekonana, że mam rację. Jedyną korzyścią tego okresu jest fakt, że mój mąż zaczął dostrzegać brudne pranie wychodzące z kosza oraz niepozmywane naczynia oczekujące w kolejce do zmywarki i piętrzące się w sterty przypominające wieżę Babel.

Czasami miałam ochotę krzyczeć: duszę się! dajcie mi trochę przestrzeni! no ale... bez złudzeń z tym zagadnieniem często zostajemy same. Doba się nie rozciągnie, my nie nabierzemy nadludzkich sił, a nasz partner nie zrzuci starej skóry po to, żeby nas uszczęśliwić. A więc co mamy robić?

Zostawiam to pytanie do poniedziałku w połączeniu z krótkim filmem. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy marzyłam o takiej wewnętrznej wolności i lekkości. Dzisiaj pomimo różnych problemów i zawirowań, coraz częściej jej doświadczam i smakuję.

Miłego oglądania i spokoju ducha na weekend:) Włączcie głośniki są niezbędne:) pozdrawiam.


czwartek, 28 listopada 2013

mama czyli kto?

Blog dla Mam i o Mamach dlatego stawiam pytanie: mama czyli kto? 

Nie wiem czy u Was jest podobnie, ale lista moich odpowiedzi momentalnie rozrasta się w głowie, jest długa i nie widać jej końca. Rozpiętość tej roli jest potężna.

Dziecko dojrzewa i dorasta do przyjścia na świat pod naszym sercem, a my zaczynamy powoli myśleć: jaką chcę być mamą? Czytamy poradniki. Słuchamy: przyjaciółek, koleżanek, audycji, rad. Do tego dołączają się nasze Matki, Ciotki i Babki. I mechanizm ruszył. Dziecko pojawia się na świecie i my kobiety kreatywne, zaradne, niczym nieograniczone zostajemy matkami. Mechanizm wprawiony w ruch przed porodem pracuje. Słyszymy, że możemy być sexi-mamą albo mamą która pracuje. W prezencie od innych, nie zawsze znanych nam ludzi dostajemy rady, porady lub po prostu nakazy. My kobiety kreatywne, zaradne i niczym nieograniczone zaczynamy słyszeć tu i ówdzie, że "siedzimy" w domu. Nie dosypiamy, nie nadążamy, nie panujemy. Kolki, zęby, skoki rozwojowe, przeziębienia, katary, temperatura. Szybkie śniadanie, szybka kawa, szybka kąpiel. Szybkie sprzątanie, szybkie pranie, szybkie zakupy. Szybkie gotowanie. Dom i rodzina funkcjonują. Dziecko cudownie się rozwija, mieszkanie wygląda prawie idealnie. A my? A my wieczorem myślimy o jednym... o długim, nieprzerwanym śnie.

Kładziemy się do łóżka, chcemy jak najszybciej zasnąć... ale do głowy zaczyna się dobijać świat sprzed urodzenia naszego dziecka. I zaczyna się: kiedy ostatni raz umówiłaś się z koleżanką sam na sam? Kiedy urwałaś się z domu bez dziecka? Kiedy w spokoju zrobiłaś makijaż? Kiedy ostatni raz w jednym ręku trzymałaś ciepłą kawę, a w drugim dobrą książkę? Orientujemy się, że nasz świat wygląda zupełnie inaczej. Nie mamy czasu na nasze pasje. Zaradność została wyparta przez permanentne zmęczenie. Coraz częściej czujemy, że docieramy do pewnych granic. Osamotnione zapadamy się w sobie i nikt tego nie widzi. Ani dziecko, ani mąż, ani koleżanka.

Mama czyli kto?

dla mnie: FAMILY MENAGER, która zapomina o sobie.

Przyjrzyjcie się uważnie sobie i temu co robicie. Weźcie kartkę, chociażby jutro i spisujcie każdą czynność od zaparzenia porannej kawy, po moment usypiania dziecka. Nie pomijajcie prania, gotowania, sprzątania czy prasowania. Weźcie dużą kartkę. Zdziwicie się patrząc na listę.

W moim matczynym życiu był moment, w którym dotarłam do granicy. Czułam się źle. Byłam słaba i miałam przekonanie, że jestem w tym wszystkim sama. Dotknęłam kobiecej strony w roli matki i poczułam, jak bardzo zaniedbałam siebie. Swoją matczyną rolę rozciągnęłam do granic możliwości. Wyszłam wtedy z mieszkania. Piersi obłożyłam wkładkami laktacyjnymi. Spotkałam się z kolegą w mojej ulubionej klubokawiarni. Mijałam ludzi, odwzajemniałam ich uśmiechy, jak automat. Usiadłam na przeciwko kolegi i na jego pytanie co u mnie słychać odpowiedziałam jednym, przytłaczającym, prawdziwym zdaniem: czuję się nikim.

Kolega podniósł wzrok i zapytał: czy Ty naprawdę tego nie widzisz??? Czy Ty naprawdę nie widzisz tego, że robisz najważniejszą rzecz na świecie. Wychowujesz dziecko na szczęśliwego człowieka.

Wtedy tego nie widziałam. Wydawało mi się, że właściwie nic nie robię, bo przecież "siedzę" w domu. To był moment, kiedy zaczęłam wyprowadzać się z tego dużego błędu:):)

Mamy mają wzloty i upadki. Mamy powinny przyznać sobie prawo do upadku, chwili słabości. Mamy powinny się wspierać:) Czytam Wasze blogi i podziwiam kobiecą siłę oraz zaradność. Pozdrawiam wszystkie Mamy i w razie dotarcia do granic, czego nie życzę żadnej z Was, zapraszam do kontaktu. W grupie raźniej przechodzi się przez chwile słabości... a dwie kobiety to już grupa;)


środa, 27 listopada 2013

podaj dalej



Wczoraj zafundowałam sobie wycieczkę po Waszych światach. Oglądałam i czytałam Wasze blogi w związku z tym mam mnóstwo wrażeń, przemyśleń, refleksji.

My kobiety, my Mamy udomowione i uduchowione, mamy w sobie wyjątkową siłę i wyjątkowy potencjał.

Jesteśmy wrażliwe, delikatne, a mimo to twardo stąpające po ziemi, bardzo odpowiedzialne. Nasza codzienność jest bogata i różnorodna. Czasami zbyt ciasna, zbyt uwierająca, ale wypełniona po brzegi bogactwem uczuć, wrażeń i doświadczeń. Ja skupię się na nas KOBIETACH bo oprócz pięknej roli MAMY, którą każda z nas realizuje najlepiej jak potrafi, wszystkie jesteśmy KOBIETAMI.

Mamy marzenia, pasje, oczekiwania. Warto je namierzyć, odkryć i rozwijać. Chcę rozproszony potencjał i siłę zgromadzić w jednym miejscu, tak żeby każda z nas mogła do niego sięgać oraz z niego czerpać. Chcę, żeby ten blog był wsparciem i zrozumieniem dla Mam, które w natłoku codziennych obowiązków mają mało czasu dla siebie.

Jestem zwolenniczką idei: PODAJ DALEJ. Innymi słowy, podziel się sobą, swoją wiedzą i doświadczeniem:) Jeżeli uważacie, że warto innym Mamom przekazać informację o tym blogu, to poślijcie wiadomość w świat.

Jesteśmy na różnym etapie macierzyństwa, rozwoju, życia dlatego zostawiam Was z pytaniem: czy jesteście gotowe na to, żeby zadbać o siebie? Ręka w górę.







wtorek, 26 listopada 2013

nie zapomnieć siebie

źródło okładki:Wydawnictwo Dwie Siostry

Wczoraj przeczytałam fragment powieści "Lekkie życie Barnabyego Brocketa", która ukazała się nakładem wydawnictwa Dwie Siostry. Urywek tekstu był wystarczającym argumentem za tym, żeby kupić książkę. Wpisuje się ona doskonale w ciąg moich refleksji z ostatnich paru miesięcy. Recenzja książki pojawi się po lekturze, a teraz myśl przewodnia.

Matki udomowione i uduchowione: cokolwiek robicie, jakkolwiek się z tym czujecie, cokolwiek słyszycie... nie zapominajcie o sobie. O Waszych pasjach, talentach, umiejętnościach, pragnieniach. Nie zapominajcie o Waszej wrażliwości. 

Na blogu wkrótce pojawi się cykl: sylwetki. Będę w nim prezentować Was. Wasze mikroświaty, Wasze blogi, Wasze codzienności. Zapraszam do kontaktu.

poniedziałek, 25 listopada 2013

początek oraz o: przed i po.

Po przymiarkach i przygotowaniach pojawia się pierwszy wpis.

Zapraszam wszystkie udomowione i uduchowione Mamy do lektury i kontaktu. Będzie inspirująco, ciekawie, inaczej. A teraz krótko o: przed i po.

PRZED POCZĄTKIEM. pomysł na aleLARMO przyszedł nieoczekiwanie.

PO POCZĄTKU. machina ruszyła. jest aleLARMO, ale brakuje Was, zapraszam.